Storytelling

dodane przez: Marta

Data dodania: 13.07.2017

To będzie podróż w czasie. Na zdjęciach bez zmarszczek i bez zmartwień, za to z uśmiechem i entuzjazmem patrzymy na świat. Po długich poszukiwaniach znalazły się fotki, więc i post można napisać. Ten wpis będzie o uroczej Elbie i o ciężkiej próbie na campingu.

Byliśmy tam wspólnie ze znajomymi, kilka ładnych lat temu. Trasa była ambitna: Garda - park rozrywki - Siena - San Gimignano - Elba. 7 dni, 4 osoby, 1 auto, 2 namioty i wrażenia... nieskończona ilość.

 

O Gardzie pisaliśmy już nie raz nie dwa, więc nie będziemy się powtarzać. Wtedy był tam nasz debiut i to właśnie wtedy zaiskrzyło od pierwszego wejrzenia. Park rozrywki był wyrazem młodzieńczej beztroski i szaleństwa; pretekstem do cieszenia się jak dziecko i przełamywania własnych granic. Toskania była spełnieniem naszych marzeń. Chcieliśmy zobaczyć te cyprysy i piękne krajobrazy na własne oczy. Byliśmy tam też w poszukiwaniu doznań kulinarnych: lody od mistrza świata w San Gimignano - najlepsze były te o smaku białego wina i szampana - degustacja Chianti z czarnym kogutem (Gallo Nero) czy szaber winogron, o który wręcz prosiły się krzaki uginające się od fioletowych, soczystych kulek.

winogrona

Riva del Garda okolice

Roller

Toskania

Toskania winnica

Sann Giminiano gelleteria

San Giminiano

Ale ten wpis nie o tym... Tylko o Elbie. Dlaczego?

 

Bo stosunkowo niewiele osób tam dociera, a naprawdę warto tam pojechać. Elba to trzecia co do wielkości włoska wyspa. Administracyjnie należy do Toskanii. Wizualnie należy do naszej top listy miejsc, do których chętnie byśmy jeszcze wrócili.

 

Elba niebo 

Elba jest urocza i piękna. Jest niewielka, bo liczy 224km2, czyli jest prawie o połowę mniejsza od Bornholmu. Nie przeraża wielkością, nie przytłacza i... nie przyciąga masowych turystów! Soczystą zieleń Elba zawdzięcza piniowym lasom i gajom oliwnym. Krajobraz jest zróżnicowany. Są góry. Są plaże - głównie żwirowo-piaszczyste lub kamieniste - ukryte często w skalistych zatokach. Woda jest krystalicznie czysta. Podobno szczęściarze mogą na własne oczy zobaczyć tam delfiny, a nawet wieloryby. Nie potwierdzam, nie zaprzeczam. Nam w każdym razie nie było to dane. Także jak się domyślacie jest to miejsce atrakcyjne dla wszystkich miłośników aktywności fizycznej, bo znajdzie się tutaj przestrzeń dla fanów trekkingu, jazdy na rowerze, pływania, nurkowania czy wszelkiego surfingu.

 

Moby 

Na wyspę dostaliśmy się promem z Piombino do Portoferraio. Piękna słoneczna pogoda sprawiała, że Elba już na samym początku pokazała się ze swojej najlepszej strony. Małe, klimatyczne miasteczka wkomponowane w zatoczki i okalane dziką zielenią. Pięknie! Nocowaliśmy na campingu Stella Mare w Lacone. Namiot ustawiony na półce skalnej z pięknym, bezpośrednim widokiem na krystalicznie czystą wodę sprawiał, że od razu człowiekowi chciało się żyć.

 

Widok z namiotu

Marta 

Wtedy były to czasy, kiedy nasz campingowy zestaw minimum był naprawdę minimalny. Bez gadżetów, bez durnostojek, bez ozdobników. Siedzieliśmy na podłodze i spaliśmy na karimacie. Dzisiaj po jednym takim dniu bylibyśmy połamani, wtedy młode kości były w stanie znieść o wiele więcej :) Ale nie twarde spanie było ciężką próbą, o której wspomniałam wcześniej. Ze względu na klimat Elba obfituje w piękne - mniej lub bardziej - zwierzęta. Na moje nieszczęście jest sporo takich, za którymi - co tutaj dużo mówić - nie przepadam jak np. jaszczurki czy żmije. Nie przepadam, ale toleruję. Ale są też takie, za którymi nie przepadam i nie toleruję jak np. ropuchy. Ale nie takie jak u nas - wielkości pięści. Tam były takie wielkości dorodnego melona czy nawet arbuza! Na moje nieszczęście te potwory stacjonowały gdzieś koło sanitariatów. Pierwszy raz bym nieświadomie na jedną taką nadepnęła. W ostatniej chwili ją zauważyłam i... zamarłam. Stanęłam jak wryta, dostałam gęsiej skórki i zaczęłam płakać ze strachu. Wielka ropucha z purchawami na grzbiecie wpatrzona we mnie się nie rusza. Ja też nie. I tak stoimy, z tą tylko różnicą, że ona spokojnie, a ja w panice. 1:0 dla niej.

Po tym spotkaniu stwierdziłam, że się pakujemy i wracamy do domu, bo ja tutaj dłużej nie zostanę, że wolę chodzić w pampersach niż chodzić tutaj do toalety, że w ogóle nigdzie nie będę chodzić i że w ogóle jest beznadziejnie...

Szok minął po jakimś czasie (albo po 4 kieliszku wina:)). Uspokoiłam się i wszystko wróciło do normy. Chociaż od tego momentu po zmroku po campingu chodziłam uzbrojona w czołówkę i dwie latarki, żeby dokładnie oświetlać sobie drogę i nie nadziać się znowu na jakiegoś potwora. Ropuchę spotkałam potem jeszcze dwa razy. Atak paniki był, chociaż już bardziej kontrolowany i szybciej po nim wracał mi kontakt z rzeczywistością. No bo przyjechaliśmy tutaj odpoczywać i zwiedzać, więc walczyłam z sobą, aby nie zdurnieć (i do doprowadzić do szaleństwa innych) z powodu jakiegoś płaza.

 

Sama miejscowość Lacone nie zrobiła na nas jakiegoś większego wrażenia. Miejsce - jakich wiele, ale plaża była naprawdę piękna. Z campingu rozciągał się na nią widok. Dojście na nią zajmowało nam spacerem jakieś 10 min. Plaża - w porównaniu z naszą bałtycką - wąska i bardziej żwirowa, ale za to woda ciepła i czysta. Długie, stosunkowo płytkie wejście do morza sprawiało, że było tam sporo rodzin z małymi dziećmi.

 

Ja i lodka

 

My też trochę jak dzieci, zajadaliśmy się lodami i pizzą. Nic więcej do szczęścia nam nie było potrzeba. Co ciekawe, tam na miejscu najlepiej smakowała nam najprostsza wersja pizzy, czyli margerita. W Polsce nigdy jej nie zamawiamy, bo nie smakuje nam sos na bazie ketchupu i koncentratu. Poza tym margerita - jak żadna inna pizza - zdradza jakość ciasta. Średnie ciasto - średnia pizza. A tam? Rodowity Włoch na - pożal się Boże - straganiku z trzech desek zrobił w 10 minut najlepszą na świecie pizzę ever! Rach-ciach ciasto pokręcił, pomiętosił. Na to nałożył sos - uwaga - z pomidorów! prawdziwych, czerwonych, soczystych i pachnących. Na to ser. Do pieca na chwilę i już! Wyczarował cudo! Niebo w gębie.

Elba domek 

Na Elbie leniuchowaliśmy, zmęczeni po wcześniejszych intensywnych wojażach. Zwiedzaliśmy tylko okoliczne miejscowości Marina di Campo i Portoferraio. Byliśmy tam we wrześniu, więc sezonowy gwar i tłok nas ominął. Cieszyliśmy się z tego, bo czasami mieliśmy wrażenie, że uliczki i skwery należą tylko do nas. Do nas i do ducha Napoleona Bonaparte, który został tutaj zesłany w XIX wieku. Swoją drogą - jak kogokolwiek zapytacie się z czym kojarzy się Elba, to najczęstszą odpowiedzią jest: "Napoleon" :)

 

Lodki

Piach

 

Co nam się podoba w Elbie? Zróżnicowany krajobraz, nieprzytłaczająca wielkość wyspy oraz jej nie-masowy charakter. To zdecydowanie nie jest mekka katalogowych wyjazdów, dzięki czemu można spokojnie odpoczywać i zwiedzać po swojemu. Lubimy miejsca, gdzie mówi się tylko w ojczystym języku. Gdzie ani niemiecki, ani angielski za bardzo nie pomoże. A tak momentami było na Elbie. Wśród miejscowych poznajemy prawdziwe oblicze miejsca, jego klimat, kulturę, zapachy i smaki. I takie zwiedzanie nam się podoba. Gdyby nie te ropuchy, to byłoby idealnie!

Spodobał Ci się ten artykuł?
Podziel się nim ze znajomymi w mediach społecznościowych!

Tagi dla tego artykułu:

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.

Camping to nie tylko namiot czy przyczepa. To już dawno nie śpiwór i menażka. Camping to wolność, bliskość natury i aktywny styl życia. Camping to życiowa ciekawość, to otwartość na ludzi i świat, to gotowość na przygody. Hello life! Hello Camping! Welcome to our world!

Koncept narodził się w naszych głowach ©, a technologicznie obsługuje Empressia

Polub nasz fanpage