
Łukasz - żyje chwilą i uczy tego innych. Lubi ludzi, ludzie lubią jego. Camping kocha przede wszystkim za TE momenty i chwile, które sprawiają, że czuje się szczęśliwy w 100%.
Noga wyprostowana niczym słup, tak by stworzyć prowizoryczne tipi z kołdry lub koca. Dla zaawansowanych prześcieradło rozciągnięte między stołem, a blatem kuchennym lub narzuta babci przerzucona przez narożne barierki jej balkonu. Nazywałem to wówczas "budą", "bazą" lub po prostu kryjówką. Część z Was zapewne pamięta? Jedni powiedzą, że tak wyglądała rzeczywistość lat 80-tych. Ja wolę mówić, że ta rzeczywistość budowała naszą kreatywność, wyobraźnię i emocjonalność...
Przez wiele lat ciągnęło mnie pod namiot. Oczywiście próbowałem wielu rozwiązań: wycieczka autokarem po Europie tzw. "objazdówki", wakacje all inclusive, hotel w europejskiej stolicy czy pensjonat w górskim miasteczku. I zawsze czegoś mi brakowało. Niby wszystko było. Niby obsługa w porządku, jedzenia pod dostatkiem, czysto, estetycznie, po prostu fajnie. Dziś wiem, że tylko fajnie. A nie bajecznie, bo...
Moja bajka i moje bajeczne wakacje są na campingu
Dziś wiem też, że namiot to przestrzeń różnorodnych emocji, które noszę w moim plecaku życia. Może być kryjówką, centrum dowodzenia, sypialnią bądź domkiem. Pozwala mi się wyciszyć i nabrać dystansu do pędu codzienności. Daje ciepło i bezpieczeństwo. Słowem dostarcza wielu dobrych bodźców, tak potrzebnych w dzisiejszym świecie.
Są też inne niezwykle ważne argumenty. Mój piękny świat, stał się naszym. Wspólnie z Martą i Jaśkiem budujemy relacje rodzice-dziecko, żona-mąż, przyjaciel-przyjaciółka. Pod namiotem czas płynie inaczej. Rozmawiamy o życiu, śmiejemy się więcej, rozwiązujemy krzyżówki, czytamy bajki i gapimy się w gwiazdy. Cementujemy rodzinę w tym mikro świecie. Na tych 18 metrach kwadratowych inwestujemy w nas...
... i kto by pomyślał, że to inwestowanie odbywa się na campingu i to w namiocie właśnie.