Porady

dodane przez: Marta

Data dodania: 24.02.2017

Potwierdzam - to jest możliwe. Ba, i nawet odpocząć można! Rodzinny wyjazd pod namiot jest świetnym przeżyciem - szczególnie ten pierwszy wspólny. 

Podczas planowania pierwszego wyjazdu z małym dzieckiem naszym głównym założeniem było nie zniechęcić i nie przestraszyć Jaśka, tylko wręcz przeciwnie - dać mu poczucie, że wokół siebie ma rzeczy znajome, te które lubi i które go ciekawią. Zachowanie balansu między tym co nowe, a tym co dobrze znane okazało się zadaniem łatwym, choć wymagało odpowiedniego planowania.

 

#1 - PRZED WYJAZDEM

Do takiego wyjazdu trzeba się przygotować, trzeba go dobrze przemyśleć i opracować. Warto też zadać sobie trzy podstawowe pytania: 1) dokąd jedziemy? 2) jak tam dotrzemy? i 3) jak oswoimy dziecko z nową przestrzenią?

 

AD1, czyli dokąd jedziemy? 

Pierwszy wyjazd z małym dzieckiem to nie jest dobra okazja do całkowitego spontanu i freestyle'u. To co było dobre dla Was - we dwójkę, może na tym etapie być zbyt dużym wyzwaniem dla dziecka. Określcie się dokąd jedziecie. Znajdźcie camping - dowiedzcie się jak jest wyposażony i zarezerwujcie miejsce. (Nie chcecie chyba gorączkowo szukać innego campingu po kilkunastogodzinnej podróży, prawda?) Najlepiej, zróbcie też rozeznanie czy w okolicy są też jakieś inne - awaryjne - campingi. Tak na wszelki wypadek...

 

AD2, czyli jak tam dotrzemy? 

Jedziecie samochodem, pociągiem, autokarem czy samolotem? Jak samochodem - opracujcie trasę, ale tak realnie, nie na łeb, na szyję. Zaplanujcie przystanki, przygotujcie jakieś posiłki, zróbcie herbatę w termos. A może jakaś kombinacja wchodzi w grę?

 

My zrobiliśmy to tym razem tak:

Naszym celem były północne Włochy, a dokładniej - Riva del Garda. Jakże by inaczej :) Przed wyjazdem także zadaliśmy sobie dwa podstawowe pytania, aby w jak największym stopniu zapewnić komfort Jaśkowi i nam samym. Po sporej dawce rozważań, postanowiliśmy że w podróż nad Jezioro Garda, Łukasz pojedzie autem, a ja przylecę z młodym samolotem. Dzień wcześniej Łukasz wybrał się samochodem w 13-godzinną podróż z caszym całym dobytkiem. Po przyjeździe na miejsce, rozbił się na spokojnie i przygotował wszystko na przyjazd księcia Jana i królowej:) Ja z Jaśkiem następnego dnia przyleciałam tanimi liniami na pobliskie lotnisko (Mediolan- Bergamo), skąd dumny tata i mąż zgarnął swoje zguby. Stamtąd już tylko niecałe 2 godziny autem i byliśmy na miejscu.

na lotnisku1

 

AD3, czyli jak oswoić dziecko z nową przestrzenią? 

To też warto zrobić przed wyjazdem. Rozbijcie namiot - nawet na chwilę - na ogródku, w parku lub przed blokiem. Sprawcie, aby dziecko mogło się z nim zaznajomić. W końcu przez jakiś czas na wakacjach będzie to jego nowy dom. My rozbiliśmy nasz namiot na ogródku u dziadków i pokazaliśmy młodemu co to za cudo. Podłoga trochę szeleściła, ściany uginały się pod ciężarem jego ciała. Jasiek z ciekawością obserwował nowe zjawiska. Całość była dla niego zabawą, częścią codziennego odkrywania świata. Uśmiech na jego twarzy świadczył o tym, że ten świat przypadł mu do gustu.

Nasza rada: rozbić namiot przed wyjazdem warto szczególnie jeśli to jest nowy zakup. Nie tylko, aby dziecko się z nim zapoznało. To jest także możliwość dla Was, aby zobaczyć jak go się rozbija i składa. Przy okazji sprawdźcie czy w komplecie nie brakuje jakiś części. W razie gdyby zestaw był niekompletny, macie czas przed wyjazdem żeby zainterweniować.

 #2 - W TRAKCIE WYJAZDU

 

Na to jak dokładnie będzie przebiegał wyjazd nie macie całkowitego wpływu. Spore znaczenie ma Wasze wcześniejsze przygotowanie, duże znaczenie ma pogoda, ale w największym stopniu wpływa na to Wasze nastawienie. Pozytywna energia i luz na urlopie są mile widziane. Część rozwiązań i udogodnień dla dziecka możecie zorganizować wcześniej, a część narodzi się pod wpływem chwili, spontanicznie. Żadne z nich nie jest lepsze, ani gorsze. Ważne, aby wszystkie były bezpieczne i przyjemne dla dziecka.

 

Zadbać o strefę dziecka w namiocie

Aranżacja przestrzeni dla dziecka uzależniona jest oczywiście od samego namiotu. W naszym przypadku jest to namiot z dużą przestrzenią do codziennego funkcjonowania oraz sypialnia 2+3, czyli z możliwością podziału na dwie mniejsze komory.


Łóżeczko Jaśka było ustawione obok naszego materaca. Jako zabezpieczenie przed insektami posłużyła nam moskitiera. Można wykorzystać tą, która czasami dodawana jest do wózka. My takiej nie mieliśmy, więc kupiliśmy w markecie budowlanym zwykłą siatkę przeciwko owadom, którą montuje się w oknach. Ambitnie chciałam wszyć w nią gumkę, ale zabrakło czasu, więc zastosowaliśmy plan B, czyli przypinaliśmy ją do łóżeczka klamrami biurowymi.

strefa dziecka w namiocie1
Z domu zabraliśmy matę piankową. Rozłożyliśmy ją zarówno przed jak i pod łóżeczkiem - funkcja dodatkowej izolacji od podłoża. To była Jaśkowa strefa zabaw. Tutaj też była torba z jego misiami, klockami i samochodami. Jak się okazało, zabawek zabraliśmy zbyt dużo. Jasiek i tak bawił się tylko kilkoma z nich. Zdecydowanie preferował przedmioty codziennego użytku, jak nasze talerze, drewnianą łyżkę czy latarkę.

Lampka

Tym razem, jako że w trójkę, pierwszy raz mieliśmy podłączony prąd do namiotu. Zależało nam głównie na nastrojowym świetle wieczorem. Jaśkowa lampka tworzyła znajome gwiazdki na namiotowym sklepieniu. Po zmroku, w razie potrzeby, służyła nam jako lampka nocna.

Podpatrzone: na campingu podpatrzyliśmy bardzo ciekawe rozwiązanie. W namiocie, nad wejściem do sypialni nasi sąsiedzi mieli rozwieszone zwykłe lampki choinkowe. Dawały lekko przytłumione, ale za to bardzo nastrojowe światło wewnątrz namiotu. Wyglądało to przepięknie. Polecamy!

Ku naszemu zdziwieniu okazało się, że nasza wspólna sypialnia w namiocie ma jedną poważną zaletę w stosunku do tej normalnej, w domu. Pod namiotem mogliśmy sobie bowiem pozwolić rano jeszcze na dodatkowe przymknięcie oka po karmieniu Jaśka i puścić go trochę samopas. Nie ma łóżka z którego mógłby spaść lub o które mógłby się uderzyć. Nie ma ścian, o które mógłby się obić. Nie ma regałów, z których można by zrzucać książki. W campingowej sypialni tylko sprawdzone zabawki, bo wszelkie potencjalnie niebezpieczne przedmioty były w osobnej komorze. Jaśko często jeszcze z dobre pół godziny sam się sobą zabawiał, a my chętnie korzystaliśmy z tych dodatkowych chwil spokoju.

Jasko sie bawi

I jeszcze jedno - jak wiadomo śpiąc w namiocie wszystko słychać. Przed wyjazdem obawiałam się, czy (1) Jaśko nie będzie miał problemów z zaśnięciem i czy (2) nie będzie mi się wybudzał w nocy bo wystraszą go jakieś nieznane odgłosy. Sprawa sama się rozwiązała na miejscu. Ani pierwsza, ani druga moja obawa się nie ziściła. Po całym dniu na świeżym powietrzu Jaśko NAPRAWDĘ chętnie szedł spać i przesypiał nam całe nocki. Stara prawda, że 'dotlenione dziecko śpi jak suseł' sprawdza się na campingu bez zarzutów. W naszym przypadku dochodziło nawet do takich ekstremów, że ja np. nie mogłam spać, bo tuż za płotem naszego campingu był koncert muzyki na żywo, ale Jaśka ten hałas w ogóle nie ruszał.

 

Sposób na poranne mleko

Kolejne rozwiązanie, które samoistnie się narodziło i sprawdziło, związane jest z kwestią karmienia. Jaśko jest na sztucznym mleku. Przed wyjazdem zastanawiałam się, jak ogarniemy poranne karmienie, tak, aby nie obudzić sąsiadów. W naszym przypadku sprawdziło się rozwiązanie z termosem. Wieczorem wlewaliśmy do niego gorącą wodę, dzięki czemu o świcie nie musieliśmy marnować czasu na jej gotowanie. Wodę z termosu mieszałam w odpowiednich proporcjach z mineralną z butelki i mleko dla syna było gotowe. Bez krzyku, bez pośpiechu, bez problemu. No i bez budzenia sąsiadów.

karmienie dziecka1

 

Ochrona przed słońcem

Jak z tak małym dzieckiem jechać pod namiot, to raczej gdzieś gdzie jest ciepło. Tylko, że z tym ciepłem to też trzeba uważać - wiadomo! Jak jedziecie pod namiot w lipcu-sieprniu, to uważnie wybierzcie miejsca na campingu. Jeśli jest taka możliwość, nie rozbijajcie sie na parcelach, które przez cały dzień skąpane są w słońcu. Poszukajcie jakiegoś zacienienia - chociaż przez część dnia. Chrońcie malca przed długą ekspozycją na promienie słoneczne. Nawet jeśli Wy lubicie sie smażyć w słońcu, to wybierzcie raczej zacienione miejsca na plaży. Dla dziecka spakujcie także namiot plażowy. Na pewno się przyda. No i co jeszcze? Klasyk rodzica - dziecko smarujcie regularnie kremem z filtrem i dbajcie o to, aby piło dużo wody.

dziecko na sloncu1

 

Kąpiel - wyczekiwany punkt dnia

Jasiek uwielbia wodę - w każdej postaci. Uwielbia się kąpać. Wspólne kąpanie pod prysznicem mamy już obcykane. Jedno z nas się z nim myje, drugie zapewnia wsparcie - podaje szampon, ręcznik i odbiera klienta z myjni:)


Jednak sanitariaty nie były w bezpośrednim sąsiedztwie namiotów. Przechodzenie z małym golasem przez camping nie wydawało nam się najlepszym rozwiązaniem, szczególnie jak wiało albo było chłodno. I tu z pomocą przyszło nam... plasikowe wiadro. Przynosiliśmy mu ciepłą wodę, a młody niczym w ruskiej bani pluskał się w najlepsze. Woda po pachy = ubaw po pachy! W upalne dni stosowaliśmy ten zabieg nawet kilka razy dziennie, żeby młodego schłodzić i przynieść mu ulgę od południowego skwaru.

pomysl na kapiel dziecka1

Wyluzować i cieszyć się z tego, co jest!

Jestem na wakacjach. W końcu mam urlop. A ja przez pierwsze dni chodziłam jak tykająca bomba. Przejmowałam się wszystkim. Czy Jaśkowi nie jest za zimno w nocy, czy sąsiedzi nie są za głośno, dlaczego nie wypił mleka do końca itd. Dopiero potem mnie oświeciło! Marta, ciesz się chwilą i korzystaj z niej! Dziecko, jak zwierciadło, jest odbiciem emocji rodziców. Jeśli będę się bez przerwy stresować i martwić, to nikomu to na dobre nie wyjdzie. Jak raz nie wykąpałam syna - nic się nie stało. Jak zamiast dwudaniowego obiadku zjadł porcję lokalnych warzyw i owoców z targu - przeżył. Jak poszedł spać później niż zwykle - też dał radę. Wakacje są po to, aby nie żyć codziennością. Niech zatem wszyscy świętują!

spacer przed snem1 

No i podstawowa rzecz - lubić camping

Rodzice muszą lubić camping oraz czerpać satysfakcję i radość z takiej formy wakacji. Tylko i wyłącznie wtedy jesteśmy w stanie pokazać dziecku namiot i camping z dobrej strony, jako coś fajnego. Na forach widać, że zdecydowana większość matek nie chce, nie lubi i nawet by na taki pomysł w ogóle nie wpadła, aby z małym dzieckiem jechać na wakacje pod namiot. Jeśli ktoś sam nie lubi, bo:

  • nigdy nie był,
  • w głowie ma jakieś błędne wyobrażenia lub
  • najnormalniej w świecie nie kręci go taka forma spędzania wolnego czasu,

to nie odważy się też pojechać z małym dzieckiem. 

I dobrze. Bo urlop na siłę, to nie urlop.

Jeśli nie macie doświadczenia w tego typu wyjazdach, a mimo wszystko chcielibyście spróbować to może warto na razie 'na próbę' pojechać na weekend do pobliskiego campingu gdzieś niedaleko domu. Sprawdzić się. Zrealizować taki mini plan w stylu microadventure. A dopiero wtedy decydować o dłuższym wyjeździe gdzieś dalej. Zachęcamy i - co więcej - chętnie Wam w tym pomożemy. Piszcie, pytajcie...

 

#3 - PO WYJEŹDZIE

 

W sumie to nie ma dużo pracy. Na pewno trzeba zacząć od przekonania rodziny (szczególnie dziadków) i wszystkich niedowiarków, że przeżyliście, że wszyscy są cali i zdrowi, że dziecko ma cały czas głowę, dwie nogi i dwie ręce...

Potem zostanie czysta przyjemność, czyli rozpakowanie, pranie i prasowanie. A na deser? Zgranie zdjęć z wakacji i snucie planów na następny wyjazd!

 

 

PODSUMOWANIE

 

Wszystkie te zabiegi i sztuczki opisane powyżej sprawiły, że nasz model spędzania wakacji został zaakceptowany przez naszego rocznego syna. (Uff - co za ulga!) Dzieci nie ukrywają emocji. Jak się coś podoba, to pokazują to całym sobą. Podobnie z niezadowoleniem czy strachem.

I nie zgadzam się, że dopiero jak dziecko podrośnie, to wtedy warto rozważyć taki pomysł. Zachowując rozsądek camping jest dobrym rozwiązaniem w każdym wieku. Niecodzienne bodźce, jakie doświadcza małe dziecko, mają realne przełożenie na jego rozwój, chęć odkrywania świata i naturalną ciekawość.

Podczas naszego pierwszego wyjazdu my u Jaśka widzieliśmy tą fascynację i radość. Warunki, jakie miał pod namiotem, paradoksalnie dawały mu komfort, poczucie bezpieczeństwa oraz zdecydowanie większą swobodę, a nam - spokój... Spokój ducha, że nie robimy niczego wbrew niemu, a wszystko zgodnie z naszymi upodobaniami.

 

Jest nas więcej? Rodzice piszcie i dzielcie się swoimi wrażeniami. Zapraszamy!

Spodobał Ci się ten artykuł?
Podziel się nim ze znajomymi w mediach społecznościowych!

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.

Camping to nie tylko namiot czy przyczepa. To już dawno nie śpiwór i menażka. Camping to wolność, bliskość natury i aktywny styl życia. Camping to życiowa ciekawość, to otwartość na ludzi i świat, to gotowość na przygody. Hello life! Hello Camping! Welcome to our world!

Koncept narodził się w naszych głowach ©, a technologicznie obsługuje Empressia

Polub nasz fanpage