Marta - 'pani tabelka' w pracy, na wakacjach lubi iść na żywioł, ale taki kontrolowany...
Ze swoimi chłopakami chętnie odkrywa świat. Bardziej niż żyć wspomnieniami lubi je generować.
Apteczkę pakujemy zawsze. W zależności od charakteru wyjazdu, jego długości i destynacji delikatnie modyfikujemy jej zawartość. Z doświadczenia wiemy, że tabletki na gardło mogą się przydać latem, a krem z filtrem UV podczas styczniowych wypadów.
Jeśli jedziemy w ‘cywilizowane’ rejony, gdzie bez problemu znajdziemy aptekę czy lekarza, bierzemy apteczkę często w wersji okrojonej. Jak czegoś zabraknie, to bez problemu jesteśmy w stanie uzupełnić braki. O wiele bardziej serio traktujemy ją jak szykujemy się na wyjazd z kategorii „w dzicz” lub „nie wiadomo dokąd”. Wtedy już przykładamy się do jej pakowania. No i niezależnie od charakteru wyjazdu najpotrzebniejsze rzeczy dla Jaśka zawsze mamy ze sobą. Nawet jak jedziemy na weekend do dziadków.
Dlaczego warto mieć apteczkę?
Bo w wielu sytuacjach szybka reakcja może rozwiązać problem już na samym początku. Z założenia nie dajemy się rozkręcić spirali dolegliwości i komplikacji.
Wizyty u lekarza na wakacjach to niekoniecznie wymarzony scenariusz na urlop. Szkoda czasu, nerwów i pieniędzy.
Piszą to osoby, które podczas swojej podróży poślubnej w Hiszpanii na gwałt szukały stomatologa, bo świeżo upieczony mąż z bólu po trzech dniach chciał się rzucić z mostu. (Cały czas wierzę, że do takich desperackich pomysłów zmusił go ból zęba, a nie świadomość, że już ma żonę.) Trzy dni w plecy, stres związany z szukaniem pomocy w kraju, którego języka się nie zna, no i bagatela 350 euro wydane na ulżenie w cierpieniu bliskiej osoby… Ale kto by w takim momencie liczył kasę? Oczy pełne radości zamiast bólu – bezcenne.
Wracając do tematu, apteczkę pomimo tego, że przydaje się tylko czasami, warto mieć zawsze.
Nasz standardowy zestaw składa się z:
- lek przeciwbólowy i przeciwgorączkowy
- tabletki na ból gardła
- krem na poparzenia słoneczne/ żel chłodzący
- żel antybakteryjny do mycia rąk
- lek rozkurczowy
- środki na biegunkę
- plastry, bandaż
- płyn do przemywania ran
- coś na potłuczenia, zwichnięcia
- coś na chorobę lokomocyjną
- leki przeciwalergiczne
+ osobny pakiet dla juniora
- lek przeciwgorączkowy
- termometr
- lek na ból gardła
- woda morska do nosa
- lek przeciwalergiczny
- plasterki z dziecięcym motywem
- środek na problemy pokarmowe
- chusteczki antybakteryjne
- jednorazowe nakładki na toaletę
Dodatkowo, jeśli na stałe bierzemy jakieś leki, oczywiście o nich też pamiętamy.
Tak przygotowaną apteczkę pakujemy w łatwo dostępnym miejscu. Podkreślamy w ŁATWO dostępnym miejscu. Raz włożyliśmy ją bezmyślnie na samym spodzie bagażnika, a w trasie potrzebny był plaster. Na parkingu pół auta musieliśmy wypakować, a tutaj krew się leje… Dramat. Taki lessons learned.
Apteczka – mała, niepozorna, a może znacznie ułatwić życie i uratować wakacje. Dobrze ją mieć, chociaż lepiej, żeby się nie przydała.