
Łukasz - żyje chwilą i uczy tego innych. Lubi ludzi, ludzie lubią jego. Camping kocha przede wszystkim za TE momenty i chwile, które sprawiają, że czuje się szczęśliwy w 100%.
Leżenie nam nie służy - w przeciwieństwie do ruchu na świeżym powietrzu, odkrywania świata inaczej i zdrowego jedzonka. Dbamy o to co i jak często jemy. W końcu „żołądek to nie San Francisco”, jak śpiewa zespół Piersi. Nie obijamy się też przy przyrządzaniu posiłków. Gotuję ja. Najczęściej. Lubię to po prostu i chyba całkiem nieźle mi to wychodzi – sądząc po zawsze pustych talerzach. Marta z kolei jest mistrzynią wszystkiego co słodkie – to bez ściemy jest fakt nad faktami. Ale do rzeczy… Po krótkiej wieczorno-czwartkowej naradzie w obliczu obserwacji min naszych latorośli, słyszących co planujemy, padło na grillowanego łososia i wegetariańskie szaszłyki przygotowane nieopodal, a zjedzone na bałtyckiej plaży.
Przygotowania do sobotniej uczty
Łososia kupiłem w znajomym sklepie rybnym w centrum Pruszcza Gdańskiego. Piątek. Pobudka o 6:30. Zanim dzieciaki wstały ja kończyłem bazyliowo-czosnkową marynatę. Nie daję jej wiele. Tyci dla złamania smaku. Podstawą jest sól. Gruboziarnista. To w zasadzie wystarcza. Tu mniej znaczy więcej. Wieczorem z tofu, mango i papryki przyrządziłem szaszłyki. Tofu powędrowało do sosu Teriyaki, a mango z papryką taplało się przez chwil kilka w marynacie z kolendry i oliwy z oliwek. Potem talerze, kubeczki, namiot, koc piknikowy, przekąski dla dzieciaków i grill.
Swoją drogą przy okazji tego ostatniego, testowaliśmy niedawno LotusGrill®, bo ponoć nie dymi, nie brudzi zanadto i jest eko, a to ważne gdy jesteśmy na campingu lub w szczególności na plaży. Grill wpadł nam w oko na Motor Show w Poznaniu. Skoro jest wielofunkcyjny, smaży, piecze i grilluje to pewnie coś dla nas – pomyśleliśmy wtedy. Teraz sprawdziliśmy. Zresztą sami oceńcie… Koniec końców około godziny 22:00 byliśmy gotowi na całodzienny pobyt poza domem.
Wypad w stylu miniadventure
Sobota. Jak na złość dzieciaki śpią. 7:30 i nic. W końcu się udało. Szybkie śniadanie, łyk kawy i w drogę. Pierwszym przystankiem była nowa przystań jachtowa w miejscowości Błotnik na Wyspie Sobieszewskiej. Powstała niedawno, w ramach I etapu projektu "Pętla Żuławska". Mini raj dla kochających wodę z 80 miejscami postojowymi na krańcu Martwej Wisły. Wypiliśmy kawę. Jasiek nawiązał nowe kontakty z kilkoma żeglarzami. Wysępił dwa cukierki i pojechaliśmy dalej.
Kilka kilometrów dalej znowu przystanek. Śluza Przegalina i port rzeczny. Wspólnie tworzą węzeł wodny Przegalina. Leży tuż przy ujściu Wisły do Bałtyku. Miejsce nieco zapomniane. Nie ma turystów, ma za to klimat. Czas zwiedzania tego miejsca, dzieciaki uznały za idealny na drzemkę. Co z nieskrywaną radością wykorzystaliśmy robiąc przy okazji kilka fotek.
Morski piach między zębami
W końcu dotarliśmy. I to gdzie? Do plaży Orle. Czyli jednego z 23 polskich kąpielisk, które w 2018 roku otrzymało wyróżnienie certyfikatem Błękitnej Flagi. Jury konkursu, które od 1985 roku prowadzi Fundacja Edukacji Ekologicznej (Foundation for Environmental Education – FEE) z siedzibą w Kopenhadze doceniło miejsce za działania zgodnie z zasadami zrównoważonego rozwoju.
Rozbiliśmy nasz camping w odosobnionym miejscu, by nie przeszkadzać innym korzystającym z kąpieli słonecznych. W miejscu cichym i zdala od wody. Jasiek nie uciekał tak często - może mu się nie chciało. Za to Zośka dumnie objadała się piachem. Kreatywność naszych dzieci dawała się we znaki także naszym daniom. Dobrze trzymająca chłód lodówka Ice Fresh Compact też nie uchroniła łososia przed drobinkami tych mineralnych ziaren. W sumie, to po co nam pieprz i sól? Morski piach też wydaje się świetny. Skaling zębów za free. Dentysta nie zarobi tym razem.
Smacznego
Nadszedł czas na danie główne. Przygotowałem je w dozwolonym miejscu, zdala od plaży – a już gotowe i ciepłe przyniosłem w miejsce podania do stołu. Z transportem nie było problemu bo nasz LotusGrill nie nagrzewa się zbytnio, a za sprawą szklanej pokrywy utrzymuje ciepło potrawy. Wszystko po to, by nie przeszkadzać innym korzystającym, w trosce o bezpieczeństwo, dbałość o środowisko, w zgodzie z przepisami i poszanowaniem prawa. Pamiętajcie, że kwestie grillowania w miejscach publicznych często regulują lokalne przepisy, warto się więc z nimi wcześniej zapoznać.
Łosoś wyszedł wybornie, a wege szaszłyki cieszyły tylko nasze podniebienia. Dzieciaki kręciły nosem. Kiedy napełniliśmy żołądki. Jasiek krzyknął mało. Że co? Ale jak? W tym przypadku zbawienne okazało się stoisko z goframi i świeżymi owocami.
Ja kupiłem. Młody zjadł. W mgnieniu oka, by po chwili dodać: Tato, nudzi mi się. Chcę wracać do domu…
***Produkt udostępniony przez dystrybutora marki Lotus Grill***