Marta - 'pani tabelka' w pracy, na wakacjach lubi iść na żywioł, ale taki kontrolowany...
Ze swoimi chłopakami chętnie odkrywa świat. Bardziej niż żyć wspomnieniami lubi je generować.
Dlaczego jest nam tak dobrze?
- Jest tam wszystko, czego do szczęścia potrzeba. Jest krystalicznie czysta woda, są góry i cyprysowa zieleń. Pogoda jest dynamiczna - raz upał, raz ulewa. Przeżyliśmy tam grad i burzę, zmagaliśmy się z wiatrem. Od koloru do wyboru... Nie przeszkadza nam to zupełnie.
- Jest ulubiona kawiarnia Flora z pierwszej klasy gelato, jest tiramisu i pyszna kawa. Jest pizza najlepsza na świecie - taka z rukolą i ricottą, są pyszne owoce morza...
- Można iść na romantyczny spacer we dwoje albo można spędzić czas wśród ludzi. Plastik- fantastik nie przeraża, nie zasypuje, nie przygniata...
- Można jeździć rowerem, wspinać się i chodzić po górach. Można pływać na desce, łódce bądź kajakiem, uprawiać jogę, medytować...
- Można rozwiązywać krzyżówki, czytać książkę, grać w scrabble, rozkoszować się melodią włoskiego języka i chłonąć południowy luz...
Tylko tyle i aż tyle...
Pomimo, że w okolicy jest sporo campingów, my zawsze gościmy na tym samym: Al lago. Nie jest to camping o najwyższym standardzie, ale za to jest czysty i w dobrej lokalizacji, z wyjściem bezpośrednio na jezioro, które zawsze zapiera nam dech w piersiach. Przyznaję, jeździmy tam trochę z przyzwyczajenia, trochę z sentymentu i trochę z wygody, bo wiemy, czego możemy się spodziewać.
Z zalet campingu, jak już wspomniałam, zdecydowanie wygrywa bliskość jeziora i widok, jaki czeka na każdego gościa. Na uwagę zasługuje również serce campingu, czyli budynek, który jest jednocześnie recepcją, kawiarnią i hotelikiem. Sam budynek pochodzi z XIX wieku, wnętrze jest natomiast odremontowane i prezentuje się okazale.
Minusem jest zdecydowanie brak papieru i mydła w sanitariatach. Wiem - szczegół, ale istotny! Na początku z zawstydzeniem chodziłam z rolką papieru toaletowego, potem już człowiek się do tego przyzwyczaja. Pewnego rodzaju utrudnieniem jest także fakt, że ciepła woda do zmywania jest tylko w jednym kranie. Zawsze powoduje to swoistą walkę nie o ogień, ale o ciepłą wodę. Przegrany myje tłuste talerze w zimnej albo musi swoje odstać. Jasiek dodałby pewnie, że mógłby być plac zabaw albo jakaś ciekawa strefa dla dziecka.
Będąc już któryś raz nad Gardą mamy utarte ścieżki, ale za każdym razem zapuścimy się trochę w nieznane i damy się zaskoczyć. Okolica jest na tyle ciekawa, że chyba będziemy musieli odwiedzić to miejsce jeszcze z dobrych kilka razy, aby zobaczyć wszystko. W tym roku dużo jeździliśmy rowerami - wdrapaliśmy się, aby zobaczyć turkusowe jezioro Tenno i zwiedzaliśmy ościenne miejscowości. Trasy rowerowe są tam dobrze oznaczone, idealne dla rodzin z dziećmi.
Jaśko potwierdza, a z jego zdaniem trzeba się już liczyć, bo ma całe 12 miesięcy doświadczenia życiowego. Nad Gardą bowiem obchodziliśmy jego pierwsze urodziny. My mu oferowaliśmy pierwsze zdmuchnięcie świeczki, a on nam swoje pierwsze kroki... Taki deal to nam się podoba!
Czas w tak fajnym miejscu strasznie szybko leci. Pakowaliśmy się z żalem... No, ale komu w drogę, temu czas... i ruszyliśmy dalej. Kierunek Szwajcaria.