Marta - 'pani tabelka' w pracy, na wakacjach lubi iść na żywioł, ale taki kontrolowany...
Ze swoimi chłopakami chętnie odkrywa świat. Bardziej niż żyć wspomnieniami lubi je generować.
Po pierwsze: Dlaczego wnętrze kamperów i przyczep jest takie... szablonowe?
I nie chodzi mi tutaj o jego funkcjonalność czy układ, tylko o wykończenie. W większości modeli są to po prostu nudne kolory: ercu, brązy, czasami granat czy rudawy (rudawy? kto lubi ten kolor?!) Jeśli chodzi o dodatki jak obrusy czy poduszki to panują jakieś kwieciste wzory, które mi osobiście nie kojarzą się zbyt dobrze. Jak kwiaty to naturalne - chętnie. Ale każda ich imitacja to rozwiązanie - w moim odczuciu - nietrafione. No i drewno - takie na niby lub prawdziwe. Synonim luksusu - wiem. Tylko czy dla każdego?
Mam wrażenie, jakby projektanci w branży caravaningowej nie dostrzegli pewnego trendu - zamiłowanie do designu stało się powoli naszym sportem narodowym.
Mnogość blogów czy programów telewizyjnych o takiej tematyce tylko potwierdza tą teorię. Ostatnio prym wiedzie zdecydowanie styl skandynawski i industrialny, zaraz za nimi style retro czy shabby chic. Czy zatem nie warto zaproponować rozwiązań na miarę współczesnego klienta? Pobawić się wykończeniem? Zaproponować nowe materiały i wejść w inną stylistykę?
Po co? Po to, aby przyciągnąć innego, nowego (czytaj: młodszego) klienta. Aby pokazać otwartość branży na zmieniające się gusta. Wiem, wiem... statystyczny nabywca nowego kampera czy przyczepy pewnie ma więcej niż 40 a może nawet 50 lat. W takim wieku ma się pewnie upodobanie do skór w kolorze ecru, drewna i kwiecistych materiałów. Ale czy nie warto się zaryzykować i skusić się na wystrój w stylu IKEA albo na umieszczenie jakiś nowoczesnych grafik na ścianach lub zdecydować się na zastosowanie odważniejszej palety barw?
Młody nie zawsze znaczy biedny. Dogadzanie obecnym klientom to jedno, a pozyskiwanie nowych to drugie...
No i druga rzecz... hostessy
Zastanawiam się nad spójnością przekazu na takich targach. Kto jeździ na campingi ten wie, jak campingowa rzeczywistość wygląda. Czy sukienka i szpilki wpisuje się w ten krajobraz? No nie za bardzo... No więc dlaczego hostessy na caravaningowych stoiskach są tak wystylizowane?
Nawet jako kobieta jestem w stanie zrozumieć atrakcyjną hostessę w seksowym wydaniu prężącą się przy ognisto czerwonym aucie sportowym. Nie pochwalam, ale rozumiem. Natomiast nie rozumiem takiego rozwiązania w sektorze caravaninowym. Dlaczego?
Z moich obserwacji wynika, że to zazwyczaj mężczyzna w związku czy w rodzinie inicjuje pomysł spędzenia urlopu nie-w-hotelu, czyli na campingu. Kobietę trzeba najpierw przekonać - nie zawsze, ale często. A to może potrwać... Taka hostessa w szpilkach kobiety nie przekona, jedynie może przekonać przekonanego już i tak wcześniej mężczyznę.
Swojska, ładna dziewczyna, taka wersja dziewczyny z sąsiedztwa, w jeansach, flanelowej koszuli w kratę i trampkach już bardziej. Ona o wiele bardziej odda charakter campingowy. "Dziunie" na camping nie jeżdżą, więc jak mają zachęcić do tego innych?
To tak jakby makijażystka bez make-up'u i z zaognioną cerą trądzikową jeździła do swoich klientek albo spocony mężczyzna ze sporą nadwagą bawił się w trenera osobistego na siłowni. Wiarygodność na pierwszym miejscu...
Z punktu widzenia kobiety uważam, że taką wiarygodność zdecydowanie łatwiej byłoby zbudować, gdyby koło kampera stał... przystojny, brodaty pan (host?), może być w koszuli w kratę i w dżinsach, a może być w czymkolwiek innym:)... Nie ważne - lumberseksualny mężczyzna, czyli zadbany, ale męski, w dobrej formie i pozytywną energią, może okazać się dobrym pomysłem na przyszłoroczną edycję Motor Show. Facet- drwal z pewnością łatwiej przekona kobietę do zalet campingowania niż nawet najatrakcyjniejsza hostessa.