Marta - 'pani tabelka' w pracy, na wakacjach lubi iść na żywioł, ale taki kontrolowany...
Ze swoimi chłopakami chętnie odkrywa świat. Bardziej niż żyć wspomnieniami lubi je generować.
Z czym kojarzy Wam się Gdańsk? Niech zgadnę: Żuraw, Neptun, bursztyn i stocznia? Taki pocztówkowy Gdańsk przyciąga turystów i wcale się nie dziwię, bo jest piękny. Starówka ma klimat, jest zadbana i - co ważne - z roku na rok mam wrażenie, że się rozrasta… Kamienice są odnawiane, dotychczas nieciekawe ulice nabierają nowego blasku, a tereny kiedyś nieznane stają się ciekawymi punktami na turystycznej mapie miasta.
Eksplorując ciekawe miejsca w Polsce, znowu zeszliśmy ze szlaku. Tacy z nas niepokorni turyści. Zwiedzaliśmy miasto inaczej, po swojemu, trochę tak… od dupy strony :) Starówkę podczas naszego pobytu widzieliśmy nie raz, choć ani razu na niej nie byliśmy. Ha! Taki numer… Jak to możliwe? Oto slow travel w naszym wykonaniu.
Slow travel, czyli co? Czyli nieśpieszne zwiedzanie. Doświadczanie miejsca zamiast odhaczanie atrakcji turystycznych. Turystyka w wersji slow to też ciekawość życia 'zwykłych' ludzi i podążanie ich ścieżkami.
Stąd nasz pomysł, aby odkryć nieco inną perspektywę. Rozglądaliśmy się za tymi mniej popularnymi miejscami widokowymi, które pokażą nam tradycyjne uroki miasta, ale też odkryją dzielnice z duszą, z przeszłością, takie miejsca, w których można sobie dopowiedzieć historię kto tutaj mieszka, jak mu się żyje i czy chcielibyśmy się zamienić…
Piękny widok na serce Gdańska roztacza się z dwóch usypanych wzniesień: Bastion św. Gertrudy i Bastion Żubr. Jest to teren zielony na uboczu. Jeśli szukacie przyciętych trawników i kolorowych rabatek kwiatowych – to nie tutaj. Teren jest trochę dziki, ale ma swój urok. Są ławeczki, są wytyczone ścieżki do leniwych spacerów i jest spokój oraz przestrzeń. Nieopodal jest stara Brama Nizinna, czyli jedna z bram wjazdowych do historycznego miasta. W pobliżu, na starej zajezdni tramwajowej jest klimatyczna kawiarnia… Dlaczego warto tam iść? Bo pięknie widać starówkę. Bo bez potykania się o turystów można spokojnie chłonąć miasto. Bo w końcu jest to miejsce, gdzie rodzice z małymi dziećmi mogą je trochę puścić samopas, aby się wybiegały bez obawy, że się zgubią.
Południowe krańce Śródmieścia, bo w tej dzielnicy jesteśmy, nie należą do tego pocztówkowego miasta, ale mają duszę. Jest pełno starych, poniemieckich budynków, w okolicy jest siedziba ASP, jest mała marina. Jest po prostu normalne życie, a nie takie podpudrowane pod turystów. Jeśli lubicie takie klimaty to zapraszamy.
Jeśli natomiast lubicie popatrzeć na świat z góry, to zapraszamy na Biskupią Górkę. Miejsce z przeszłością, jak większość gdańskich ulic. Tutaj znajduje się okazały, choć zaniedbany gmach. Obecnie jest tam placówka edukacyjna, teren zarządzany jest przez policję, ale w przeszłości było to schronisko młodzieżowe im. Paula Benecke, administracyjnie zarządzane przez Hitlerjuend. Sam Fuhrer był tam podczas swojej drugiej wizyty w Gdańsku.
Dlaczego wspominam o tym miejscu? Z dwóch powodów:
- stamtąd można podziwiać piękną panoramę miasta z Bazyliką Mariacką, ratuszem i stoczniowymi żurawiami,
- tutaj jest drugi – ten mało znany – Neptun w Gdańsku. Wszyscy kojarzą fontannę/rzeźbę na Długiej. Mało kto wie, że nad Gdańskiem czuwa też drugi Neptun, wkomponowany w konstrukcję budynku właśnie na Biskupiej Górce. Teren jest trochę zapuszczony, daleko mu od turystycznych standardów, ale jeśli chcecie zaskoczyć bliskich nieprzeciętną wiedzą o Gdańsku, to tutaj warto przyjść.
Miejsc, do których warto zajrzeć jest sporo. My uwielbiamy ten surowy, stoczniowy charakter miasta. Żelastwo, stara cegła, graffiti, porozbijane szyby… W tamtych rejonach czuje się burzliwą historię miasta, czuje się szacunek do ciężkiej pracy stoczniowca i respekt przed morzem, jako żywiołem. Stoczniowo – przemysłową część Gdańska polecamy tym z Was, którzy przyjeżdżają do tego miasta, żeby zobaczyć coś więcej niż tylko piękne kamienice i napić się kawy.
Tą część miasta polecamy też wszystkim fanom historii. My co prawda nie należymy do osób, które zwiedzanie miasta zaczynają od muzeów czy galerii, ale są tutaj dwa miejsca, których pominąć nie można. W niedalekim odstępie od siebie jest Europejskie Centrum Solidarności i Muzeum Drugiej Wojny Światowej. Do tego drugiego chcieliśmy iść we wtorek, 2. maja, ale kolejka chętnych była tak duża, że niestety tym razem musieliśmy odpuścić sobie ten punkt programu. Z muzeum jest żabi skok do centrum miasta. Uroczy spacer wzdłuż Motławy i jesteście koło słynnych atrakcji turystycznych. Tylko nie zapomnijcie się zatrzymać i spojrzeć przed siebie. Widok na starówkę jest naprawdę urokliwy. My tak się zapatrzeliśmy, że do centrum nie dotarliśmy. W knajpce Guga tuż nad brzegiem Motławy siedzieliśmy i rozmawialiśmy z managerką i ludźmi siedzącymi przy stoliku obok o urokach tego miasta.
No i plażę Wam polecamy, jakże by inaczej? Nasze ulubione Sobieszewo, o którym wspominaliśmy już tutaj. Urokliwy nadmorski, sosnowy las, złoty piasek, świeże powietrze i … nasza ulubiona przestrzeń. No i znowu Gdańsk z innej perspektywy.
Gdańsk warto zwiedzić, ale warto też to miasto przeżyć w duchu slow travel i doświadczyć z tej nieco mniej popularnej strony. Ulica Długa, Bazylika Mariacka wraz z okalającymi ją uliczkami oraz deptak nad Motławą to obowiązkowe punkty. Jednak ten kto pragnie zwiedzić miasto trochę inaczej i zejść z utartego szlaku ma spore pole do popisu. Oprócz budynków Gdańsk to historia, ludzie i krajobrazy - wszystko skondensowane do niewielkiej przestrzeni. Wystarczy trochę zaryzykować i odbić raz w lewo, raz w prawo. Nie iść za tłumem, tylko za własnym instynktem podróżnika – odkrywcy. Takie eksplorowanie miasta bardzo nam odpowiada, bo unikamy tłumów, poznajemy prawdziwe oblicze miasta i zapuszczamy się w codzienność i zwykłość. Taką inną, bo nie naszą, więc dzięki temu zyskuje na atrakcyjności.