Marta - 'pani tabelka' w pracy, na wakacjach lubi iść na żywioł, ale taki kontrolowany...
Ze swoimi chłopakami chętnie odkrywa świat. Bardziej niż żyć wspomnieniami lubi je generować.
Wszyscy amatorzy zdrowego jedzenia wiedzą, że sałatki - szczególnie te z sałatą, szpinakiem czy innym zielonym cudem - smakują najlepiej jak są robione na świeżo. Zielone liście szybko tracą bowiem swoją chrupkość i świeżość zaledwie kilka chwil po zalaniu je dressingiem. Niestety. Przekonaliśmy się o tym juz kilka razy jak np. po kolacji albo rodzinnej imprezie została sałatka i schowaliśmy ją do lodówki "na jutro". Następnego dnia niestety nie było z niej korzyści. Warzywa puściły sok, który w połączeniu z dressingiem zrobił z sałaty twór o nieprzyjemnej konsystencji przypominającej wodorosty.
Szybką sałatkę często przyrządzaliśmy sobie też na lunch do pracy na następny dzień albo na wyjazd. Jednak aby uniknąć kulinarnego rozczarowania sos zawsze pakowaliśmy do osobnego pudełka. Tak, aby warzywa polać nim dopiero przed samym spożyciem. To rozwiązanie sprawdzało się średnio, bo:
a) zawsze to były dwa pojemniki - a nie jeden - które trzeba było pakować (Damska torebka wbrew pozorom nie jest bez dna)
b) zdarzało się, że pojemnik z sosem był źle zamknięty i sos się wylał (Damska torebka z sosem w środku skutecznie zepsuje dzień każdej kobiecie!)
No, ale w końcu trafiliśmy na pomysł, który idealnie wpasował się w nasze potrzeby - sałatkę pakuje się do słoika. Prosty i szybki sposób, który jest odpowiedzią na wszystkie nasze wcześniejsze bolączki.
Szybka sałatka w słoiku - kilka prostych zasad
Do słoika lub weka możecie spakować absolutnie każdą sałatkę: od tradycyjnej jarzynowej, po niemiecką - ziemniaczaną, z makaronem czy na bazie zieleniny. Prawda jest jednak taka, że ten sposób najwięcej korzyści niesie dla sałatek ze świeżych warzyw z dressingiem. Dlaczego? Kluczem do sukcesu jest kolejność układania warstw w słoiku. Główna zasada jest następująca:
- zaczynamy od sosu/dressingu
- potem ciężkie i mokre składniki jak np. pomidor
- w następnej kolejności: lekkie, suche składniki jak np. nasiona słonecznika, suszona żurawina etc.
- na samym końcu (czyli na wierzchu słoika) dajemy zielone liście, czyli sałatę, rukolę, szpinak etc.
Sos i składniki mokre są w naturalny sposób oddzielone od zieleniny, dzięki czemu liście nie tracą swojej sprężystości i chrupkości. Nawet po kilku godzinach od przyrządzenia.
Są jednak dwa warunki sukcesu:
- słoik jest przechowywany i transportowany w pionowej pozycji. Nie dopuszczajmy do wymieszania się składników zbyt wcześnie
- nie upychamy składników do słoika, nie pakujemy zbyt dużo. Szczególnie ostatnia warstwa, czyli zielone liście, jest delikatna i wrażliwa na ucisk. Jak słoik nie jest w stanie pomieścić wszystkich składników, to polecam przygotowanie dwóch porcji. Będzie bezpieczniej.
Korzyści z opcji słoikowej?
Jest ich wiele. Po pierwsze pozwala ona na przygotowanie sałatki dzień wcześniej bez ryzyka, że straci ona na swojej chrupkości i smaku. Pod względem transportu też same plusy: ograniczamy się tylko do jednego pojemnika i unikamy ryzyka wylania się sosu czy wysypania składników, bo słoiki z reguły mają pewniejszy system zamykania niż plastikowe pudełka. Z ekologicznego punktu widzenia też plus, bo używamy szklanego pojemnika, a nie takiego ze sztucznego tworzywa. No i - last but not least - taka sałatka ładnie się prezentuje. To pewnie atut dla wszystkich tych, którzy jedzą też oczami.
Jeszcze jedno - korzyścią takiego pakowania sałatki jest również jej sposób konsumpcji. Są dwa. Jeśli w słoiku jest wystarczająco dużo miejsca to energicznymi ruchami (jak shaker'em do drinków) miesza się składniki i można sałatkę jeść bezpośrednio ze słoika. Druga opcja to wysypanie wszystkiego na talerz.
Wcześniejsze ułożenie warstw w słoiku sprawia, że sałatka sama nam się układa w odpowiedniej kolejności: delikatne liście na dole, potem suche i mokre składniki, wszystko zwieńczone dressingiem. Taka mała rzecz, a cieszy :)
Okey, a teraz do dzieła
Poniżej przedstawiamy jedną z naszych standardowych opcji. Z czasem podrzucimy Wam jeszcze inne nasze sprawdzone przepisy. Zachęcamy Was jednak do eksperymentowania. Ile osób, tyle pomysłów na ciekawe sałatki. Trzymajcie się tylko magicznych zasad pakowania i zabierajcie swoje smakowite wynalazki w drogę. Szczególnie w długiej trasie docenicie wyższość domowej sałatki nad smakiem burgera z sieciówki:)
Sałatka z serem feta, suszonymi pomidorami i kaparami
Składniki:
- 1 główka sałaty rzymskiej
- 1 duży pomidor
- 1 czerwona papryka
- pół czerwonej cebuli
- pół opakowania sera feta
- garść kaparów
- kilka suszonych pomidorów
- garść suszonej żurawiny
- garść nasion słonecznika
- garść nasion dyni
Dressing:
- 1 łyżeczka miodu
- po 1 łyżeczce musztardy: dijon, z gorczycą i stołowej
- sok z połowy cytryny (uwaga na pestki!)
- 4 łyżki oliwa z oliwek
- zioła jak np. estragon, oregano czy bazyli - według uznania
Sposób przyrządzenia?
Dziecinnie prosty. Zaczynamy od dressingu. Składniki porządnie mieszamy, aby stworzyły sos o jednorodnej konsystencji i wlewamy go do słoika. Potem układamy warstwy sałatki zgodnie ze sztuką sałatki słoikowej, czyli zaczynamy od ciężki i mokrych składników jak np. pomidorów, a kończymy na zielonych liściach sałaty.
Gotowe! Teraz nic tylko ruszać:
a) do pracy (smutne, ale prawdziwe!) albo
b) na camping (preferowana wersja :))